Jeden ze sklepów z dopalaczami, który został ostatnio zamknięty, a jego właścicielka trafiła w poniedziałek do policyjnego aresztu, znajdował się w centrum Puław na ul. Piłsudskiego. Policja wraz z Państwową Inspekcją Sanitarną zamknęła sklep, a 25-letnia kobieta, która sprzedawała dopalacze młodym mężczyznom została zatrzymana i w ten wtorek (14 lipca) usłyszała zarzuty narażenia innych osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
- W ubiegły weekend do puławskiego szpitala trafiły cztery osoby, które zatruły się toksyczną substancją występującą w dopalaczach - mówi Marcin Koper, rzecznik puławskiej policji. - Jedni byli agresywni, z drugimi nie było kontaktu. Część z nich przyznała, że dopalacze kupiła w jednym z punktów w mieście - tłumaczy Marcin Koper.
Problem z dopalaczami nasila się nie tylko w Puławach, ale także w całej Polsce.
- Dopalacze to nadal ogromne zagrożenie, są dość łatwo dostępne i nie kosztują zbyt wiele, znaczna ilość osób, zwłaszcza młodych, nieświadomych działania tych toksycznych substancji, zamawia je przez internet - przyznaje M. Koper.
Jeszcze niedawno temu w Puławach na rogu ulic Piłsudskiego i Piaskowej istniał sklep, który na swoim szyldzie reklamował dopalacze. Teraz sklep już nie istnieje. Także sklep na ul. Piłsudskiego, w którym sprzedawała 25-latka został zamknięty.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?