Pomnik upamiętniający 2,5 tysiąca Żydów z Kurowa będzie odsłonięty za tydzień. Na uroczystość z Australii przyjedzie krewny ocalonych z Zagłady.
Pomnik ma formę pękniętego w dwóch miejscach ceglanego muru. Monument stanął przy żydowskim cmentarzu, który dziś wygląda jak łąka. – W 1942 roku Niemcy kazali macewami zabranymi z kirkutu w Kurowie utwardzić drogę prowadzącą do stacji kolejowej w Klementowicach. Na rozkaz okupanta został też zburzony i wywieziony mur otaczający cmentarz – wyjaśnia Stanisław Wójcicki, wójt Kurowa.
– Przed 1 września 1939 roku Żydzi stanowili 55 proc. z 5 tysięcy mieszkańców Kurowa – dodaje Stanisław Wójcicki. Elementem nowego pomnika jest pięć odzyskanych macew, które kiedyś znajdowały się na kurowskim kirkucie.
Są też dwie tablice: jedna upamiętniająca 2,5 tysiąca zamordowanych Żydów z Kurowa, druga poświęcona osobom, które w czasie II wojny ratowały swoich żydowskich sąsiadów. – Były głosy, aby ten pomnik stanął w centrum Kurowa, ale ostatecznie uznaliśmy, że najlepszym miejscem jest właśnie sąsiedztwo z kirkutem. Tym bardziej że obok powstaje duże osiedle, więc wkrótce nie będzie to miejsce na peryferiach miejscowości – podkreśla Wójcicki.
Gość z Australii
Odsłonięcie pomnika odbędzie się 12 września o godz. 12. Na uroczystość przyjedzie z Australii bliski Samuela Chanesmana i jego syna Josefa. Do ich uratowania przed Holokaustem w dużej mierze przyczynił się Antoni Kordowski z Kurowa. Pomagał znajdować kolejne kryjówki, przynosił jedzenie. Samuel Chanesman był cholewkarzem, a Antoni Kordowski szewcem. Ratujący i ratowany znali się jeszcze sprzed wojny, robili razem interesy. – Chanesman pisze, że ukrył się na strychu u Kordowskiego w czasie deportacji Żydów w kwietniu 1942 r. Córka Kordowskiego pamięta, że gdy była dzieckiem i bawiła się w chowanego, na poddaszu szopy postawionej od podwórza odkryła pod sianem „dziwną klitkę” z desek i blachy. Ojciec wyjaśnił jej, że to „taka skrytka, schowek, dla Żydów, oni tutaj byli skryci” – tak o tej historii pisał prof. Antoni Sułek, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Tego domu z okresu wojny już nie ma, został rozebrany w 2014 roku – mówi Kurierowi Joanna Czajkowska-Ziembowicz, wnuczka Antoniego Kordowskiego. – Jestem dumna z dziadka. Na pewno będę też na odsłonięciu pomnika – podkreśla nasza rozmówczyni. Po uroczystości przy pomniku jej uczestnicy przejdą do siedziby Gminnego Ośrodka Kultury w Kurowie, gdzie odbędzie się pokaz amatorskich filmów z 1932 roku.
Ich autorami są Żydzi, którzy przed II wojną przyjechali z kamerą do Kurowa ze Stanów Zjednoczonych. Materiał filmowy przetrwał, bo zabrali go ze sobą za ocean. Pomnik w Kurowie kosztował 30 tys. zł. Został sfinansowany po połowie przez gminę Kurów i Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?